poniedziałek, 31 grudnia 2012

Mini Mandala Gardens II A - Chatelaine Design, "prawie" koniec

Wczoraj wieczorem skończyłam pierwszą małą mandalę - na tyle, na ile to było możliwe. Prawie skończyłam, ale to "prawie" robi ogromną różnicę, gdyż na tym etapie nie mogę jej oprawić.






















Wyhaftowałam wszystko oprócz kilku środkowych krzyżyków do których nie miałam metalizowanej nici w kolorze pewter z Rainbow Gallery. Uparłam się, że ma być ta i tylko ta, jak w schemacie. Zachodzące słońce zniekształciło kolory, ale  tylko takie udało mi się złapać po powrocie z pracy.


















Złotą wyszywało mi się cudownie, jest bardzo miękka, ślicznie się układa i ma taki połysk, że wygląda jak czyste złoto.


















Koraliki Delica są nieco inne niż Mill Hill. Mill Hill mają zaokrąglone brzegi, a Delica - kształt walca.

















Satynowa mulina dodatkowo "nabłyszczyła" cały obrazek i wygląda jak moja choinka.











































Dziękuję za odwiedziny i życzę Wam wszelkiej pomyślności w Nowym Roku, wielu twórczych inspiracji i czasu na realizację pasji.

czwartek, 27 grudnia 2012

Mini Mandala Gardens II A - Chatelaine Design

Przed świętami na moim tamborku zagościł haft wykonywany jedwabnymi nićmi.
Dziś zdradzam, co to jest.
Niedawno kupiłam schemat Martiny Rosenberg składający się z trzech małych mandali. Tak na chwilę obecną prezentuje się pierwsza z nich.





















Aktualnie jestem na etapie wyszywania "haftów specjalnych", czyli wszelakich ozdobników niebędących krzyżykami. Trochę się ich bałam, ale w instrukcji są tak dokładnie rozrysowane, że idzie jak po maśle i wyszywanie kwiatów jest prawdziwą przyjemnością.

















Dodatkowo rozkoszuję się cieniowanymi nićmi, które sprawiają, że każdy kwiat wygląda inaczej. Brakuje jeszcze kilku ściegów specjalnych, metalizowanych nici i koralików.

wtorek, 18 grudnia 2012

Na tamborku

Nici, nici, nici...
Uwielbiam zabawę nimi. Mimo, że czasem się plączą, mechacą, elektryzują, rozwarstwiają i co tam jeszcze innego się im przydarzy.
Nici jedwabne są już w użyciu, mulina satynowa również.
Tak to wygląda.

















Jednak nie skończę zbyt szybko tego obrazka, bo porzebuję metalizowanych nici z Rainbow Gallery. Jak zobaczyłam ich połysk, blask, jakiego nadają obrazkowi i miękkość uznałam, że muszą być one i tylko one.
Więc wypisuję sobie na kartce potrzeby, w końcu urodziny już niedaleko, a cena 0,5 $ za motek DMC robi różnicę przy 2,90 zł. Musiałam w niedzielę dokupić 3 kolory. Bocian ma zabójcze ceny.
Wyszyję wszystko, co tylko się da, metalizowane nici i koraliki i tak przecież dodaje się na końcu, a czas oczekiwania zajmie mi krosno, które stoi smętnie w sypialni i jest dla mnie wyrzutem sumienia, że  robię wszystko tylko nie Celtyckie lato.

sobota, 15 grudnia 2012

Faby Reilly - Pink lotus biscornu - koniec

Wczoraj wieczorem skończyłam biscornu.
Przypomniałam sobie ogrodowy staw przy pałacu Woroncowa w Ałupce, cały porośnięty liliami wodnymi.


















Odstępstwem od schematu była tkanina. Projektantka wskazywała Belfast Zweigart kolor Smokey Pearl, ja zaś użyłam lnu obrazkowego 30 ct w kolorze kości słoniowej. Na jasnym tle haft wygląda delikatniej.























Celtyckie lato prosi o kontynuację, ale musiałam, po prostu musiałam zacząć nową pracę z użyciem jedwabnych nici.
Materiały:
- mulina DMC;
- nici jedwabne Thread Gatherer Silk'n Colors;
- nici jedwabne Gloriana;
- koraliki Delica;
- len Belfast Zweigart, kolor biały.

















Zaczęłam wyszywać od środka, zupełnie inaczej niż zawsze to robię. O jedwabnych niciach mogę od razu napisać, że nie są najłatwiejszym materiałem do pracy. Na początku bardzo się elektryzują, w dodatku nie bardzo sobie jeszcze radzę z rozwijaniem ich z tej spirali, w którą są skręcone.

wtorek, 11 grudnia 2012

Mikołaj i angina, Pink lotus biscornu - cz. 2

Wykorzystałam Dzień Darmowej Dostawy i zrobiłam zakupy w Beading.pl - musiałam uzupełnić zapas koralików, bo brakuje mi kolorów do różnych obrazeczków. W "Na dodatek" poszalałam z satynową muliną i rayonem, który wyprzedają w bardzo dobrej cenie.
Kolejne zakupy, niestety już z opłaconą przesyłką, zrobiłam w Haftixie - brakujące muliny i koraliki Mill Hill.
W czwartek wróciłam z pracy z takim bólem gardła i wszystkiego innego oraz temperaturą, że tylko smętnie popatrzyłam na czekające paczki i poczłapałam do łóżka. Mąż położył mi je na toaletce przy łóżku i od czasu do czasu zerkałam tęsknie w ich stronę, nie mając nawet siły otworzyć. Dopiero w piątek sprawdziłam zawartość, ale samopoczucie nie dawało się nimi cieszyć.
Na zdjęciu DMC:
1. mulina color variations;
2. mulina bawełniana;
3. mulina rayon;
4. mulina satynowa.














Zamówiłam też malutki zestaw z pachnącą muliną, a w prezencie dostałam drukowaną kartę kolorów muliny satynowej DMC.

















Niezbędne koraliki do obrazków: cztery na górze to Mill Hill, pozostałe - Toho i nić monofilowa.





















Wreszcie wczoraj, postawiona do pionu antybiotykiem, rozłożyłam przed sobą zawartość jeszcze jednej - brązowej koperty.
Otworzył się przede mną istny SEZAM. Cudowne, ręcznie farbowane jedwabne nici Caron Collection Waterlilies, Dinky-Dyes Silks, Thread Gatherer Silk n'Color, Thread Gatherer Silk n'Perle 10, Gloriana Threads Silks, Nothern Lights Silks i metalizowane Rainbow Gallery Petite Treasure Braid. Nie mogę się doczekać, kiedy zatańczą w moich palcach.
























Pracę nad biscornu z lotosem pokrzyżowała mi choroba. Nie byłam w stanie nawet czytać, więc o igle tym  bardziej nie było mowy. Cztery dni wycięte z życiorysu - nie tylko hafciarskiego. Ale do końca jest już niedaleko. Pozostały do zrobienia backstitche, haft ściegiem specjalnym, wszycie złotej nitki i koralików. Potem już tylko zszycie i wypełnienie. Prosto brzmi, ale czasu jednak trochę zajmie.

















Na krośnie rozpięte Celtyckie lato, a tu uśmiechają się do mnie cudne jedwabiste nitki.
Nie lubię mieć rozpoczętych kilku prac. Dwie to dla mnie wystarczająco dużo, żeby czuć wewnętrzny bałagan. Czasem jest to niestety konieczne, jest taka potrzeba i już, ale nie daje mi to komfortu pracy. Potrzebuję się skupić na kolorach, odcieniach, temacie obrazu.
Dlatego jedwab czeka, cieszy moje oczy, a biscornu znów w obróbce.