wtorek, 22 października 2013

Georgialiki: Książka pakosińsko - gruzińska - Katarzyna Pakosińska






































Książka ta trafiła w moje ręce zupełnie przypadkowo.
Przeczytanie jej zaproponował mi szwagier lubujący się w klimatach byłego ZSRR. Sama na pewno bym jej nie kupiła; ba, nawet nie zwróciłabym na nią uwagi, gdyż Katarzyna Pakosińska nie wydawała mi się osobą właściwą do pisania książek.
A jednak...

Kiedy skończyłam wczoraj czytać, byłam zachwycona. Historia kręcenia programu "Tańcząca z Gruzją", opowieść o jej wielkiej młodzieńczej gruzińskiej miłości, opis regionów, historii i zabytków to pierwsza, obszerniejsza część książki. Druga - to supra, uczta, na którą zaprosiła najważniejszych współpracowników, przyjaciół i znajomych, którzy wznoszą fantastyczne toasty, opowiadają, co dla nich jest w Gruzji najważniejsze, jak widzą swoich rodaków, a przy okazji opowiadają swoje ulubione... dowcipy. No bo jak tu się nie pośmiać z Pakosińską?!

Książka ma kilka minusów. Przede wszystkim wydaje mi się, że została wydana bez należytej korekty. Sporo błędów, brak składni, no i na samym początku taki błąd, że aż oczopląsu dostałam.
str. 25 "Jego wielkie czarne oczy wabiły jak magnez."

CO?! Od najmłodszych lat rodzice wpajali mi różnicę między magnezem i magnesem. A tu taki kwiatek. Nieco zrażona (no, bo czego można się było spodziewać po Pakosińskiej) miałam ochotę odłożyć książkę, ale postanowiłam dać jej jeszcze kilkukartkową szansę. I przepadłam. Tak bardzo wciągnęła mnie jej opowieść, że postanowiłam odpuścić błędy wszelakie, włączyć luz i cieszyć się opowieścią.

Naprawdę było warto. Choćby dla tego toastu, historii - dlaczego miłość jest ślepa:
str. 235 "Dawno, dawno temu zebrały się wszystkie cząstki ludzkiego ducha. Szaleństwo zaproponowało zabawę w chowanego. "Ja szukam, a wy się chowacie" - powiedziało do pozostałych. Lenistwo ukryło się najbliżej. Prawda postanowiła wcale się nie chować, bo i tak długo nie pozostałaby w ukryciu. Piękno skryło się w tęczy; Wolność - w podmuchu wiatru. Wiara znalazła kryjówkę pomiędzy obłokami na niebie,a Rozsądek - mocno i głęboko wczepił się w ziemię. Dobroć wszystkim ustępowała miejsca, także zamiast niej w ludzkich oczach ukryła się Zazdrość. To jednak Miłość najdłużej szukała dla siebie miejsca. Gdy już prawie wszystkie kryjówki były zajęte, wypatrzyła bujny różany krzew, w którym się schowała. Szaleństwo odnajdywało kolejne kryjówki. Kiedy podeszło do różanego krzewu, tak gwałtownie rozchyliło cierniste gałązki, że kolce róży wbiły się Miłości w oczy. Od tego momentu ślepa Miłość idzie przez świat wiedziona przez Szaleństwo. Przyjaciele, wypijmy za Miłość!"

Dowcip opowiedziany przez dziennikarkę Margaritę Antidze rozbawił mnie do łez.
str. 282 "W armeńskiej rodzinie chłopiec kończy osiemnaście lat. Ojciec daje mu w prezencie pistolet. "To dla ciebie. Jesteś już mężczyzną" - oświadcza. Po pewnym czasie pyta: "A gdzie ta broń, którą ci dałem na urodziny?" "Oj tato, zamieniłem ją na złotego rolexa z diamentami, taki piękny", a ojciec na to: "Czyś ty, kurwa, oszalał?Co się opętało? Jesteś idiotą? Wyobraź sobie sytuację. Ja wyjechałem. Jesteś jedynym mężczyzną w domu. Przychodzą złodzieje. Gwałcą twoją matkę. Gwałcą twoją siostrę. Gwałcą twojego kota, a na końcu gwałcą ciebie. I co im wtedy powiesz? Że jest wpół do drugiej?"

Kolejny cudowny, dowcipny toast, jaki wygłosił reżyser Gela Kandelaki.
str. 290 "Idę sobie przez park. Świeci księżyc, gwiazdy lśnią, a na ławeczce całuje się chłopak z dziewczyną. Idę innym razem... księżyc... gwiazdy, a na tej samej ławeczce ten sam chłopak. Całuje się z inną dziewczyną. Idę znów tą drogą: noc, księżyc, gwiazdy... i ten sam chłopak na tej samej ławce. Całuje się. Z jeszcze inną dziewczyną. Wypijmy za stałość mężczyzn i zmienność kobiet!"

str. 301 "Spotyka się dwóch Kachetyjczyków: - Pokażę ci osła w kolorze bzu - mówi jeden i ruszają w drogę. Po chwili patrzą, a tu stoi przed nimi biały osioł. - No tak, ale przecież on jest biały - mówi drugi facet.  - A ty co, białego bzu nie widziałeś? - odpowiada tamten."

Ostatni cytat, najpiękniejszy toast do spełnienia, czego i Wam życzę.
str. 342
Przytuliła matka syna i powiedziała:
"Synku, jeśli popełnisz w życiu zły uczynek,
weź gwóźdź i wbij go w dąb rosnący przed naszym domem.
Byś pamiętał o ranie, jaką zadałeś...".
Syn posłuchał i od tej pory, gdy postąpił niegodziwie,
wbijał gwóźdź w piękne drzewo.
Wkrótce niemal całe je wypełnił.
Martwiła się matka, ale milczała...
Pewnego dnia powiedziała: "Synku, odkup swoje winy,
postępuj uczciwie, a za każdy dobry uczynek wyjmij gwóźdź z drzewa."
Syn przejął się słowami matki i odmienił swoje życie.
Po jakimś czasie oczyścił drzewo z ciężkich metalowych gwoździ.
Jednak ślady po nich zostały...
Wypijmy za matczyne serce,
by nigdy nie zaznało ran
z naszego powodu!

Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś zobaczyć ten kraj, zaznać gościnności jego mieszkańców i zwiedzić niezwykłe zabytki.