piątek, 27 marca 2015

Taj Mahal Mandala Garden - cz. 4

To prawda. Dawno nie pisałam, ale nie było mi łatwo wyszywać. Nawet nie mogłam znaleźć chwil, które mogłabym życiu wykraść i poświęcić na to, co lubię. Nie mogłam czytać... Nie mogłam haftować... Ale wszystko przemija. Musi.

Przez rok, kiedy nic nie pisałam, postępy nad mandalą były mizerne. Dokładałam kolejne warstwy bardzo powoli, ale starannie. Kiedy już wzięłam do ręki igłę, rozkoszowałam się dotykiem jedwabiu i jego cudownymi barwami.

Tak wygląda mandala na chwilę obecną.

Sprawia wrażenie nagiej, takiej ubogiej. Niemalże prosi, by ją należycie przybrać.

Zanim wszystkie puste pola wewnątrz mandali zostaną wypełnione ściegami specjalnymi, metalizowanymi nićmi i koralikami czeka mnie jeszcze klika warstw zewnętrznych. Szybko jej nie skończę, ale sprawia mi tak wiele przyjemności...