niedziela, 3 stycznia 2016

Isabelle Haccourt Vautier - Il était une fois la mer

Od dawna nosiłam się z zamiarem wyszycia tego obrazu. Spodobał mi się, jak tylko zobaczyłam go w jednej z francuskich gazetek. Nie lubię morza, nie lubię wody, ale ten obraz ma w sobie coś takiego, że nie mogłam wyrzucić go z głowy.
Chłód wybrzeży Bretanii, fale rozbijające się o ostre kamienie i samotna latarnia, która jest wskazówką dla marynarzy.





















Jeśli chodzi o mnie, to pewnie jeszcze długo czekałby na swoją kolej, ale niedawno uświadomiłam sobie, że znam kogoś, komu może się spodobać. Ponieważ wielkimi krokami zbliża się wyjątkowa okazja, kiedy mogłabym mu go dać, musiałam się wziąć ostro do pracy.
Mandala została odstawiona w kąt i z pierwszym dniem nowego roku rozpoczęłam pracę nad nowym haftem.
... i wcale nie było tak fajnie. Problem pojawił się ponieważ mandalę wyszywam na lnie 32 ct, a w tym przypadku musiałam użyć lnu Cashel, czyli 28 ct. Nagle nowe krzyżyki wydały mi się ogromne i niezgrabne. Hmmm... Chyba z własnej i nie przymuszonej woli nie będę go używała. Zdecydowanie wolę mniejsze i zgrabniejsze krzyżyki. Za to przepiękny kolor lnu - smokey pearl - rekompensuje mi wszystkie inne niedogodności, a tych nie brakuje. Od tak dawna wyszywam na krośnie, że mam kłopot z właściwym napięciem tkaniny na tamborku. Poza tym ten len wydaje mi się jakiś taki wiotki. Marudzę? Być może, ale krosno jest dla mnie nie do zastąpienia. Tyle że tam króluje mandala.

Kolorystyka tego haftu, jak zaznaczyła autorka jest charakterystyczna dla Bretanii. Przytoczyła wiersz Victora Hugo dla lepszego zobrazowania i wprowadzenia w nastrój. Ponieważ nie udało mi się znaleźć polskiego tłumaczenia, umieściłam go w oryginale. Cudo! Ja się na tłumaczenie nie porywam. Znam doskonale swoje niedostatki.

Oceano nox - Victor Hugo

Oh! combien de marins, combien de capitaines
Qui sont partis joyeux pour des courses lointaines,
Dans ce morne horizon se sont évanouis!
Combien ont disparu, dure et triste fortune!
Dans une mer sans fond, par une nuit sans lune,
Sous l'aveugle océan à jamais enfouis!

Combien de patrons morts avec leurs équipages!
L'ouragan de leur vie a pris toutes les pages
Et d'un souffle il a tout dispersé sur les flots!
Nul ne saura leur fin dans l'abîme plongée.
Chaque vague en passant d'un butin s'est chargée;
L'une a saisi l'esquif, l'autre les matelots!

Nul ne sait votre sort, pauvres têtes perdues!
Vous roulez à travers les sombres étendues,
Heurtant de vos fronts morts des écueils inconnus.
Oh! que de vieux parents, qui n'avaient plus qu'un rêve,
Sont morts en attendant tous les jours sur la grève
Ceux qui ne sont pas revenus!

On s'entretient de vous parfois dans les veillées.
Maint joyeux cercle, assis sur des ancres rouillées,
Mêle encor quelque temps vos noms d'ombre couverts
Aux rires, aux refrains, aux récits d'aventures,
Aux baisers qu'on dérobe à vos belles futures,
Tandis que vous dormez dans les goémons verts!

On demande: - Où sont-ils? sont-ils rois dans quelque île?
Nous ont-ils délaissés pour un bord plus fertile? -
Puis votre souvenir même est enseveli.
Le corps se perd dans l'eau, le nom dans la mémoire.
Le temps, qui sur toute ombre en verse une plus noire,
Sur le sombre océan jette le sombre oubli.

Bientôt des yeux de tous votre ombre est disparue.
L'un n'a-t-il pas sa barque et l'autre sa charrue?
Seules, durant ces nuits où l'orage est vainqueur,
Vos veuves aux fronts blancs, lasses de vous attendre,
Parlent encor de vous en remuant la cendre
De leur foyer et de leur coeur!

Et quand la tombe enfin a fermé leur paupière,
Rien ne sait plus vos noms, pas même une humble pierre
Dans l'étroit cimetière où l'écho nous répond,
Pas même un saule vert qui s'effeuille à l'automne,
Pas même la chanson naïve et monotone
Que chante un mendiant à l'angle d'un vieux pont!

Où sont-ils, les marins sombrés dans les nuits noires?
O flots, que vous savez de lugubres histoires!
Flots profonds redoutés des mères à genoux!
Vous vous les racontez en montant les marées,
Et c'est ce qui vous fait ces voix désespérées
Que vous avez le soir quand vous venez vers nous!

Taj Mahal Mandala Garden - cz. 5

Witam po długiej przerwie.
Zimowa aura uziemiła mnie w domu. Wygodna kanapa, aromatyczny wosk w kominku, zielona herbata...
Wreszcie mogłam przyspieszyć z mandalą. Jestem w trakcie wyszywania ostatniej "warstwy" otaczającej.

Jednym kolorem cieniowanego jedwabiu można sprawić, że ornament będzie niemal trójwymiarowy.