piątek, 30 sierpnia 2013

Rwanda, Ameryka Łacińska - Piotr Kraśko

Małe książeczki z dużą ilością zdjęć, godne uwagi, tematy wstrząsające, ale prawdziwe.



"Rwandę" przeczytałam w busie w drodze na lotnisko. Potworna rzeź, jaka zgotowali sobie sąsiedzi jest przerażająca. Rozczarowała mnie bierność ONZ. Z jednej strony taka miała być ich rola - bezstronnych obserwatorów, ale czy nie zapodział się w tym wszystkim czynnik ludzki - pomoc, ratowanie życia, ochrona? Bardzo mocno kojarzy mi się to z niedawno obejrzanym filmem pt. "Bractwo Bang Bang" o dziennikarzach wojennych, którzy w celu zrobienia dobrego zdjęcia godzili się na oglądanie najgorszych potworności. Gdyby zareagowali, stanęli w czyjejś obronie, nie mieliby wstępu do żadnego zaognionego miejsca na świecie, nie byliby już bezstronni, "obiekty" ich zainteresowania nie wiedziałyby, po czyjej stronie się opowiadają. I tu też powstaje pytanie: na ile bólu można się zgodzić, żeby osiągnąć cel? Wiem, że musi być ktoś, kto pokaże nam co się naprawdę dzieje, ale... nie potrafię się pogodzić z tym, że poza obrazem, filmem, tekstem nie zrobi nic więcej. Jest to pierwsza przeczytana przeze mnie książka Piotra Kraśki i nie żałuję ani jednej spędzonej z nią minuty. Przyznam, że nie oczekiwałam po niej zbyt wiele kupując ją w dwupaku, w dodatku na wyprzedaży. Ale polecam wszystkim ciekawym świata i dobrego tekstu. Przez kilka pierwszych stron miałam wrażenie, że autor opisuje coś, co widział w telewizji, o czym czytał w gazetach. Nie wierzyłam, że elegancki pan z telewizji może się wybrać w tak "brzydkie" miejsce. Aż tu nagle jedno zdanie i... O szlag! On naprawdę tam był!
























"Amerykę Łacińską" zostawiłam sobie na powrót. Dwie godziny w zupełności wystarczyły na zapoznanie się z obrazem Piotra Kraśki. Korupcja, narkotyki, morderstwa, porwania, a obok słońce, pieniądze, uwielbienie dla Papieża Jana Pawła II, którego imię jest przepustką do wielu miejsc. Ciekawa, można przeczytać, ale brakowało mi w treści tej tytułowej Ameryki Łacińskiej. Meksyk to trochę za mało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz