wtorek, 18 grudnia 2012

Na tamborku

Nici, nici, nici...
Uwielbiam zabawę nimi. Mimo, że czasem się plączą, mechacą, elektryzują, rozwarstwiają i co tam jeszcze innego się im przydarzy.
Nici jedwabne są już w użyciu, mulina satynowa również.
Tak to wygląda.

















Jednak nie skończę zbyt szybko tego obrazka, bo porzebuję metalizowanych nici z Rainbow Gallery. Jak zobaczyłam ich połysk, blask, jakiego nadają obrazkowi i miękkość uznałam, że muszą być one i tylko one.
Więc wypisuję sobie na kartce potrzeby, w końcu urodziny już niedaleko, a cena 0,5 $ za motek DMC robi różnicę przy 2,90 zł. Musiałam w niedzielę dokupić 3 kolory. Bocian ma zabójcze ceny.
Wyszyję wszystko, co tylko się da, metalizowane nici i koraliki i tak przecież dodaje się na końcu, a czas oczekiwania zajmie mi krosno, które stoi smętnie w sypialni i jest dla mnie wyrzutem sumienia, że  robię wszystko tylko nie Celtyckie lato.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz